-
marca 25, 2019
Kącik czytelniczy: „Maszyna szczęścia” Katie Williams.
Jak wyobrażacie sobie życie za niecałe 20 lat? Jak rozwinięta będzie Waszym zdaniem technika? Autorka książki proponuje jedną z wizji przyszłości, w której znajdziemy maszynę dającą nam wskazówki co zrobić, by być szczęśliwym. Wystarczy wziąć patyczek, zrobić wymaz, a jedna z takich osób jak główna bohaterka Pearl zdradzi nam przepis na idealne życie. Brzmi całkiem obiecująco? Moim zdaniem nic bardziej mylnego.
Pomysł, który zrodził się w umyśle autorki może miał, dać nam do myślenia, jak daleko człowiek jest w stanie posunąć się, wierząc ślepo technice. Zapewnienie, że zalecenia maszyny z prawie stu procentowym się sprawdzają, sprawiają, że ludzie chętnie do testu przystępują i kierują się wskazówkami, nawet jeśli w grę wchodzi usunięcie fragmentu swojego palca. Niektóre z przepisów są bardzo proste do zrealizowania, czasem wydawałoby się, że oczywiste, ale jednak ciężko nam wybrać swoje hobby lub inny sposób spędzania wolnego czasu. Czasem człowiek po prostu potrzebuje, by wskazać mu drogę, i tutaj w roli dyrygenta mamy urządzenie Apricity.
Patrząc obecnie na ulice i fakt, że ludzie wciąż wpatrują się w swoje smart fony jak zaczarowani, wskazuje na to, że jeśli taka maszyna miałaby powstać, to bardzo prawdopodobne jest, że chętnie będziemy jej używać. Sami gubimy się i nie bardzo znamy pojęcie szczęścia. Jeszcze bardziej nie potrafimy go dostrzec w otaczających nas rzeczach, sytuacjach, tylko wciąż w gonitwie dnia codziennego zapominamy, co jest dla nas ważne. Era konsumpcjonizmu oraz fakt, że lepiej mieć niż być nieco mnie przytłacza, więc chętnie zobaczyłabym społeczeństwo, które przez chwilę będzie mogło znaleźć szczęście poprzez wykonywanie drobnych gestów, zmianę otoczenia. Fakt czy miałaby im to podpowiedzieć maszyna, czy też terapeuta niewiele tu dla mnie znaczy.
Bardzo spodobała mi się koncepcja i sam pomysł autorki. Jednak w samym napisaniu powieści widać kilka mankamentów. Niektóre z wątków jak np. historia syna Pearl bardzo przypadły mi do gustu. Jednak oczekiwałam mocniejszych wrażeń po opisie książki. Niestety uważam, że w kilku scenach zdecydowanie mocniej można było rozbudować napięcie, dokładniej opisać uczucie bohaterów. W moim odczucia książka jest nieco bezpłciowa. Sama idea świetna, ale wykonanie już niekoniecznie. ”Maszyna szczęścia” sprawdzi się jako niezobowiązująca lektura na jeden wieczór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentowanie postów.
Komentarze obraźliwe będą od razu usuwane.
Jeśli zadałaś pytanie sprawdź odpowiedź pod postem pod którym je zadałaś :)