-
października 27, 2016
Co powinna zawierać dobra recenzja książki? Post gościnny według Ejotka.
Dziś pierwszy od dawien, dawna post gościnny na moim blogu. Autorką posta jest przesympatyczna Ejotek, recenzentka z bloga czytelnicza-dusza.blogspot.com, z którą dość sporo ostatnio koresponduję i wymieniam poglądy. Pisanie recenzji nie należy do rzeczy łatwych, czasem ciężko usystematyzować nasze poglądy. Moim zdaniem Ejotek ma jedne z lepszych opinii książkowych w sieci, więc poprosiłam ją o podzielenie się z nami spostrzeżeniami, wskazówkami na temat pisania dobrej recenzji książkowej. Oto co otrzymałam jako odpowiedź zarówno do mnie jak i do was drogie czytelniczki (PS Jola to moje prawdziwe imię):
Jola poprosiła mnie o napisanie tekstu pod tytułem "Co powinna zawierać dobra recenzja książki?". Podjęłam się tego zadania i zapraszam na krótką opowieść ejotka o recenzjach.
Na początku trochę teorii, ale po „mojemu” :) Bo wprawdzie jestem po studiach dziennikarskich to jednak nawet nam wkładano do głów wiedzę, że teoria to jedno a praktyka i emocje to drugie. Czasem ważniejsze.
Recenzja jest tekstem, który ma przybliżyć innym jakieś dzieło – w przypadku naszego hobby są to książki – traktuje o bohaterach, fabule, miejscu akcji czy autorze. Każda recenzja składa się z dwóch części – informacyjnej oraz naszej oceny. To od nas zależy, na którą z tych części postawimy nacisk, która będzie obszerniejsza i którą będziemy chcieli przekonać czytelników bloga, by sięgnęli po książkę.
Jeśli mam być konkretna to recenzja podobnie jak i wypracowanie w szkole powinno zawierać wstęp, rozwinięcie i zakończenie.
O tym co mówią na ten temat definicje nie będę pisać, bowiem to możecie sprawdzić w internecie. Napiszę o tym, jak to jest u mnie…
We wstępie piszę czasem o autorze, własnych skojarzeniach w stosunku do książki, przeżyciach, oczekiwaniach, czasem to coś z mojego życia… Zupełnie luźny fragment tekstu, który podpowiada mi w danym momencie wena. Nigdy nie rozpoczynam recenzji tzw. leadem, który stosuje się raczej w artykułach.
Później następuje opis fabuły a na końcu rozpoczynam analizę moich wrażeń. Staram się zwrócić uwagę na styl autora, bohaterów i pomysły. Zawsze uwypuklam plusy i minusy, nawet w najgorszej książce poszukuję tych lepszych elementów. Opisuję emocje jakie towarzyszyły mi podczas lektury, czy spełniła moje oczekiwania, co mnie zaskoczyło, czy odkryłam tajemnice bohaterów jeszcze zanim autor je wyjawił.
Nie lubię kiedy w recenzjach, zwłaszcza negatywnych ktoś – chyba w akcie zemsty albo sama nie wiem czego – ujawnia zbyt wiele z fabuły. Ja staram się tego nie robić, uwielbiam za to na koniec akapitów zadawać pytania, które zaintrygują. Bo przecież odpowiedzieć można co najmniej dwojako.
Jola pytała czego nie powinno się robić pisząc recenzję. Na pewno nie powinno się stosować tego, co ja stosuję :P np. wielokropki, powtórzenia… Ale tak wyrażam swoje emocje i uważam, że nie są to błędy, których należy się wstydzić. To nie jest profesjonalna gazeta, tylko mój blog i mój subiektywny sposób opisywania wrażeń. Nie twierdzę nawet, że moje recenzje są profesjonalne. Mają być ciekawe, intrygować, zachęcać, kusić… A nie zanudzać jak wielokrotnie robią to zbyt długie i grzeczne artykuły. Nie lubię też kiedy recenzja jest mega długa, ma mało akapitów czy innych odstępów i jest w kółko powtarzaniem tych samych myśli, tylko przy użyciu innych słów. Lepiej napiszmy jeden akapit o naszych wrażeniach a nie lejmy bezsensownie wody. Można też pomóc czytelnikowi w poznawaniu tekstu – ja pogrubiam ważniejsze zdania – i jeśli ktoś nie ma czasu na czytanie całości, przynajmniej rzuci okiem na to, co wyróżniłam.
Okrutnie denerwuje mnie, kiedy autor ewidentnie nie spojrzy na tekst przed publikacją. Nie twierdzę, że ja jestem idealna (bo nie jestem), ale zdecydowanie liczba literówek przekraczająca 10 na tekst czy przecinki stawiane nie po wyrazie a dopiero po spacji (np. „osoba , która”) – nie są choćby wizualnie właściwe. Kiedy widzę rozstrzelony tekst i przecinek wiszący na początku wersu… I nie mówię o przypadkowym naciśnięciu klawisza, pomyłce, ale o stałym popełnianiu takich błędów, w każdym poście, przez wiele miesięcy z rzędu. I nie mówię, że trzeba korzystać z korektorów-ludzi! Wystarczy skopiować tekst do programu tekstowego i zrobić choć automatyczną korektę a potem spokojnie tekst przeczytać raz jeszcze pod kątem błędów literowych, których on nie wyłapie.
Jak powstaje recenzja? Różnie… Chciałabym rzec żartem, że „w mękach” :P Czasem piszę recenzję w godzinę a czasem i w trzy mi nie idzie… wszystko zależy od weny i pomysłu… Sporym ułatwieniem jest robienie, choćby minimalnych notatek podczas czytania. Mnie pomaga to w usystematyzowaniu sobie tego o czym chcę napisać.
Jest to również zależne od opisywanej książki – czasem jest to łatwiejsze a czasem trudniejsze. Zwłaszcza w przypadku bardzo emocjonalnych powieści jest mi trudno potem ująć w słowa jej piękno. Niezwykle ciężko jest pięknie napisać o pięknej pozycji – brakuje słów, niełatwo jest oddać ten sam klimat, który stworzył autor książki.
Jednak wiecie co jest najważniejsze w tym wszystkim? Serce. Każdy ma swój styl pisania i nawet jeśli każdy z nas napisze według jakiegoś schematu o tej samej książce i będzie miał takie same odczucia to każdy tekst będzie inny. Niech każdy napisze go sercem. W taki sposób by zachęcić/zniechęcić innych. Mamy przemówić do ich chęci, sprawić by się nie wahali tylko zdecydowali na „tak” lub „nie”. Wiadomo, że każdy ma swój gust i jednym coś się spodoba a inni skrytykują, ale bądźmy przekonujący i szczerzy w tym co piszemy. A reguły i długość tekstu nie będą pełniły najważniejszej roli.
Sporo przydatnych rad, na pewno wiele osób skorzysta :)
OdpowiedzUsuńCiekawie napisana instrukcja recenzjowania. Z czasów szkolnych pamiętam jedynie ,że w recenzji mieliśmy zachęcać do lektury i równocześnie unikać streszczania treści, a szczególnie - zdradzania puenty ;-)
OdpowiedzUsuńP.S. O, mnie też drażnią błędy interpunkcyjne typu "w, której" albo "coś, a coś" ;-) pozdrowienia!
poliptyk.pl
Ciekawy punkt widzenia. W jednym zgadzam się w 100% - też nie lubię, jak twórcy recenzji pozbawiają czytelnika in spe suspensu, sprzedając mu całą historię jak na tacy. To jaki jest potem sens czytania?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem recenzje nie zawsze mówią nam w odpowiedni sposób o książce, czasem coś krytykują, co nam może się podobać i odwrotnie. Dobrą recenzję może napisać osoba oczytana. Wart więc czasem zaufać swojej intuicji, bo każdy gust jest inny ;)
OdpowiedzUsuńPrzydatny post.
OdpowiedzUsuńOj chyba muszę nad sobą i swoimi recenzjami popracować. :)
przydatny post dla tych, którzy piszą recenzje :) słuszna uwaga dotycząca zdradzania zbyt wielu elementów fabuły. Również tego nie lubię.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
www.zyciejakpomarancze.blogspot.com
Bardzo fajny post :). W recenzjach książek stawiam pierwsze kroki, więc przydatny!
OdpowiedzUsuńpisanie recenzji to ciężka praca ale ile satysfakcji dająca;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam problem z recenzjami, bo często te które czytam zdradzają za dużo. Oj jak tego nie lubię :)
OdpowiedzUsuńMnie denerwują recenzje, sprowadzające się do opisu książki i szkolnego systemu ocen ("moja opinia: 4+" - aha) - takich kompletnie bezwartościowych blogów pseudorecenzenckich jest w sieci mnóstwo i ci autorzy powinni tutaj obowiązkowo zajrzeć. ;-)
UsuńDobre rady ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo czuła na literówki w tekście. Sama czasami czegoś nie zauważę, bo każdemu może się zdarzyć. Jednak kiedy widzę błąd za błędem to od razu wyłączam. Po co czytać recenzję, której nie chciało się autorowi sprawdzić? Najwyraźniej jest mało ważna... Do tego często widzę recenzje, które raczej bliżej mają do streszczenia niż do recenzji.
OdpowiedzUsuńSięgam po książkę, jeśli w recenzji autor jest w stanie zawrzeć atmosferę powieści. Albo zabić mi ćwieka, tak ze umieram z ciekawości co będzie dalej 😉
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie to wszystko podsumowałaś w zakończeniu i myślę, że można to odnieść nie tylko do pisania recenzji, ale do pisania ogólnie.
OdpowiedzUsuń"Jednak wiecie co jest najważniejsze w tym wszystkim? Serce. Każdy ma swój styl pisania i nawet jeśli każdy z nas napisze według jakiegoś schematu o tej samej książce i będzie miał takie same odczucia to każdy tekst będzie inny. Niech każdy napisze go sercem." - muszę to sobie zapisać :)
Dziękuję :)
UsuńDobre rady, zatem dzięki!
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny tekst. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nigdy nie czytam recenzji książki.. Tak naprawdę oceniam je po okładce..
OdpowiedzUsuńAkademickie podejście :) ale to nie zarzut!
OdpowiedzUsuńOsobiście chciałabym w moich recenzjach trochę odchodzić od schematów. Nie twierdzę, że wstęp, rozwinięcie i zakończenie w tekście są bez sensu, ale uważam, że czasem warto poszukać innych środków wyrazu niż te od dawna znane. Twoje recenzje czyta się jednak doskonale - perfekcjonistka :)
Ja zazwyczaj skupiam się na emocjach jakie mi towarzyszyły. Treść tylko w lekkim zarysie. Za to uwielbiam przestawiać szyk zdania :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu też stawiałam masę wielokropków :D Teraz staram się ograniczać.
OdpowiedzUsuńZawsze czytam książkę z kartką papieru i długopisem. Notuję na bieżąco wrażenia i z nich potem powstaje recenzja. Teraz jestem przed decyzją, jakie umieszczać na swoim blogu - dłuższe poświęcone jednej książce czy może kilka krótkich w jednym wpisie. Jeszcze nie rozstrzygnęłam...
Ja osobiście wcale nie omawiam fabuły. Czasem za to dodaję cytaty.
OdpowiedzUsuńSuper rady ;) jestem po polonistyce, gdzie miałam zajęcia z kultury i krytyki literackiej i widzę, że podejście praktyczne bardzo różni się od uniwersyteckiego. My pisywaliśmy recenzje nawet na 4 strony A4, gdzie zdradzało się wiele fabuły. Ale to były bardziej recenzje na zasadzie rozkiczenia autora z jego twórczości niż jakiejś zachęty do sięgania po konkretną książkę.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że nie lubię czytać własnych tekstów... Kiedy wracam by poprawić literówki najczęściej poprawiłabym cały tekst.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że recenzja nie powinna być streszczenie, ale opinią. Może to właśnie dlatego ja jeszcze na swoim blogu nigdy recenzji nie napisałem. Po pierwsze; nie wiem, czy potrafiłbym kogoś do książki wystarczająco zachęcić,bo jednak to jest pewna manipulacja a po drugie; jak tu opisać książkę tak, żeby nie zdradzić zbyt wielu szczegółów?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mój tekst się Wam spodobał i może do czegoś przyda.
OdpowiedzUsuńSama nie piszę recenzji idealnych i na takowe nie liczę u innych (dla mnie bywają nudne), ale jednak pewne minimalne zasady należy stosować. Uwielbiam kusić i intrygować - życzę Wam świetnych tekstów! I dziękuję za wszystkie miłe słowa.
pytanie tylko - czym jest "przecinek widzący na początku wersu"? ja chorobliwie widzę literówki i chyba czas przekuć tę "pasję" w zajęcie dochodowe, bo nie jestem w stanie w restauracji spokojnie zamówić jedzenia, jak te wszechobecne literówki mnie atakują -.-'
OdpowiedzUsuńBardzo pożyteczny fajny post. Może się czegoś nauczę, bo szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia o pisaniu recenzji książek ani filmów. Dziękuję bardzo Lady Flower :) W ogóle super blog. Pozdrawiam. Kasia Floydomanka :)
OdpowiedzUsuńwww.kasinyswiat.blogspot.com
Baaardzo ciekawy i przydatny post! :) Niektórzy na przykład robią krótką recenzje, która jest "sucha" czyli wyprana z emocji. Inni natomiast tworzą recenzje na podstawie emocji. To czego, ja nie lubię w recenzjach to to, że gdy komuś nie spodoba się książka od razu skazuje ją na spalenie. To, że mi się coś nie podoba, nie oznacza, że innym się nie spodoba. Nawet! Myślę tutaj o takich kwestiach, jak styl pisarza- przecież nie każdemu może on się spodobać. (o tematyce książek się nie wypowiem, no bo tutaj gatunków bez liku, więc...). Takie jest moje zdanie. Są książki, których podobnież "nie da się czytać", a są i takie książki, które pochłania się w jeden wieczór ;)
OdpowiedzUsuń